Wkrótce nastanie 2020, co mnie cieszy, bo może doczekamy się czegoś od Bangów - ale to pewnie płonne nadzieje... Gdy patrzę wstecz na rok
2019, nie widzę niemal żadnych pozytywów. Był to pod wieloma względami chyba
najgorszy rok w kpopie od 2010.
2019 określam krótko - szambo się wylało we wszystkie możliwe kierunki. Za dużo masek - miłych, kpopowych chłopców - niespodziewanie opadło, ukazując totalną zgniliznę moralną. Fasada YG jako agencji, w której artyści traktują się nawzajem jak rodzina, została brutalnie zerwana, pokazując prawdę, której każdy się spodziewał, ale niewielu wierzyło, że wyjdzie na jaw. Wisienką na torcie okazało się być fałszowanie wyników "Produce 101" i tym samym zrujnowanie kariery kilkudziesięciu trainee.
Jednak to, co najbardziej szokuje to śmierć dwóch popularnych idolek i przyjaciółek - Sulli i Goo Hary. Obie cierpiały na depresję i doświadczyły, delikatnie mówiąc, niechęci tłumów, co przejawiało się w złośliwych komentarzach, skierowanych w ich stronę. Dlaczego hejterzy mieli tak duży wpływ na ich decyzję?