1/03/2020

Hejterzy i obraźliwe komentarze w K-Popie


Wkrótce nastanie 2020, co mnie cieszy, bo może doczekamy się czegoś od Bangów - ale to pewnie płonne nadzieje... Gdy patrzę wstecz na rok 2019, nie widzę niemal żadnych pozytywów. Był to pod wieloma względami chyba najgorszy rok w kpopie od 2010

2019 określam krótko - szambo się wylało we wszystkie możliwe kierunki. Za dużo masek - miłych, kpopowych chłopców - niespodziewanie opadło, ukazując totalną zgniliznę moralną. Fasada YG jako agencji, w której artyści traktują się nawzajem jak rodzina, została brutalnie zerwana, pokazując prawdę, której każdy się spodziewał, ale niewielu wierzyło, że wyjdzie na jaw. Wisienką na torcie okazało się być fałszowanie wyników "Produce 101" i tym samym zrujnowanie kariery kilkudziesięciu trainee. 

Jednak to, co najbardziej szokuje to śmierć dwóch popularnych idolek i przyjaciółek - Sulli i Goo Hary. Obie cierpiały na depresję i doświadczyły, delikatnie mówiąc, niechęci tłumów, co przejawiało się w złośliwych komentarzach, skierowanych w ich stronę. Dlaczego hejterzy mieli tak duży wpływ na ich decyzję? 
Wbrew wyobrażeniom zagranicznych fanów k-popu, większość młodych Koreańczyków wydaje się być bardzo pragmatyczna w sprawie swojej drogi zawodowej. "Marzą" o dostaniu posady urzędnika w sektorze publicznym, która jest mega stabilna i dobrze płatna, ale nie przynosi wyzwań. Inne opcje to nauczyciel, pielęgniarz, policjant, oficer wojskowy, naukowiec, programista, praca w salonie kosmetycznym, architekt, steward (dane o licealistach z 2018). W szkole podstawowej młodzi wprawdzie myślą jeszcze o karierze piosenkarza, ale później to zanika.

Jak w takim razie wytłumaczyć dużą liczbę zespołów i dram, popularność Webtoonów etc.? Przecież wszystkie te sektory są zasilane przez - ogólnie mówiąc - artystów. Wygląda na to, że niewielu w skali kraju, ale wielu w skali show-businessu, marzy o karierze artystycznej.

Dlaczego chcesz zostać idolem?

W wielu wywiadach starych wyjadaczy można zauważyć - marzyłem od zawsze o śpiewaniu, tańczeniu i występowaniu na scenie. To głupie gadanie. Jeśli ktoś lubi takie rzeczy nie musi od razu iść do agencji i zostawać trainee, prawda? Może się realizować w domu/w klubach/w małych teatrach/w amatorskich zespołach etc. Dlatego ci, którzy chcą zostać trainee mają więcej powodów niż jedynie przyjemność i rozwijanie talentów.

Popularność i pieniądze - to są główne przyczyny, dla których nastolatki dają się przerobić w chodzące produkty. Niewielu z nich kiedykolwiek zadebiutuje, a jeszcze mniej będzie na samym szczycie, niemniej wszyscy oni patrzą w górę, w myśl zasady - a nóż widelec się uda. I rzeczywiście, niektórzy dostają swoje 5 minut.

Co się zmienia jeśli zostajesz idolem?

Wiele rzeczy. Twoje życie jest jeszcze bardziej wypełnione obowiązkami niż dotychczas, nie masz czasu spotkać się z przyjaciółmi i rodziną. Miłość jest zabroniona, ale oczekuje się od ciebie, że oddasz emocje śpiewając o niej lub pisząc teksty piosenek.

Od samego początku agencja stara się zmienić ciebie "na lepsze". Nakładasz niewygodne ubrania, zupełnie nie w twoim stylu, rujnują ci włosy ciągłymi stylizacjami, musisz zachować dietę i ćwiczyć do upadłego, mało śpisz, agencja może wymusić na tobie wykonanie operacji plastycznej, która zmieni twoją twarz często nie do poznania. Najgorsze, jeśli zażyczą sobie zmiany twojej osobowości scenicznej, wówczas będziesz borykał się z "tym drugim" do końca swojej kariery (zupełnie jak Smok z G-Dragonem i Kwon Ji Yongiem).

Oczywiście to, co napisałam to przesada, ale nie odbiega aż tak bardzo od prawdy. Nawet jeśli tylko ułamek jest prawdziwy, wciąż wszystkie te "ulepszenia" powodują nieodwracalne zmiany w umyśle często jeszcze niepełnoletnich idoli. Przez nie tracą oni kontakt z rzeczywistością, wzrasta ich wrażliwość na własnym punkcie, również strach o przyszłość, gdy ich popularność się zmniejszy. Wielu popada w depresję, ma lęki lub inne zaburzenia, również myśli samobójcze.

Kim są hejterzy?

To nie jest tak, że antyfani próbują uprzykrzyć życie idolom z czystej nienawiści. Żeby kogoś prawdziwie nienawidzić trzeba mieć do tego dobry powód i raczej znać osobę, do której żywi się awersję. W przypadku hejterów nie chodzi więc o nienawiść, ale o inne bardzo brzydkie uczucie zazdrości.

Hejter to ktoś, kto bardzo chciałby być ważny, chciałby budzić szacunek, odnieść sukces. Tymczasem jego życie jest szare, nie lubi swojej pracy, jego marzenia nie przetrwały próby czasu. Taki szary człowieczek widzi w idolach wszystko to, co sam chciał osiągnąć - sława, uroda, talent, pieniądze, ekscytujące życie, spełnione marzenia. Nie widzi jednak, że idole nie są tak naprawdę bogami i ich popularność nie przychodzi nagle, ale jest wynikiem pracy często ponad siły. Hejter jest ograniczony, nie dostrzega tych wszystkich minusów sukcesu, w tym problemów ze zdrowiem psychicznym. Nie chce dopuścić do siebie myśli, że osoba, której się "udało" w życiu też może być nieszczęśliwa, może nawet bardziej niż on sam. Wiadomo, trawa jest zawsze bardziej zielona u sąsiada. 

Dlaczego idole tak bardzo cierpią z powodu złośliwych komentarzy?

Osobom z "normalną" pracą, trochę prościej jest uporać sobie z hejterami, niż ludziom, którzy coś tworzą i wystawiają to na widok publiczny do oceny - tak, jak idole. Grają tu również rolę emocjonalna dojrzałość, normalne społeczne relacje, wsparcie bliskich i inne. Idol często boryka się z problemami ponad swój wiek. Presja jest zbyt wielka, a każdy "błąd" kosztuje - już zwłaszcza w wymagającym perfekcji we wszystkim, co się robi koreańskim społeczeństwie. 

W dodatku złośliwe komentarze nie są pojedyncze, są ich miliony, niemal wszędzie w internecie i mogą dotykać nie tylko samego idola, ale też jego rodzinę. 

Idole nie popełniają samobójstw przez obraźliwe komentarze - to raczej czynnik ostateczny, gwóźdź do trumny. "Zabij się" nie powoduje automatycznie przedawkowania tabletek, ale przypomina te wszystkie nieszcześliwe zmiany oraz pogłębia uczucie bezsilności i smutku.  

Czy da się wyeliminować złośliwe komentarze?

Zazdrość, plotkowanie, publiczny lincz nie pojawiły się w 21 wieku, ale były obecne od zawsze. W przeszłości ich skutki były dość brutalne - wojny, morderstwa, tortury etc. Dziś świat jest bardziej cywilizowany, ale ludzie oraz ich zachowania niewiele się zmieniły.

Oczywiście, teoretycznie da się zwalczyć "kulturę nienawiści", jeśli nikt nie chciałby być popularny, lepszy od innych, gdyby nikt nie dzielił się swoim życiem w mediach społecznościowych, nie pokazywał bogactwa, w końcu gdyby wszyscy byli sobie równi i mieli po równo (zawiało komunizmem). Ale to się nigdy nie stanie.

Idole dobrze wiedzą, w co się pakują, gdy wysyłają swoje dane do agencji. Mają oczy i widzą co się dzieje - zwłaszcza od kiedy mamy FB, Insta i inne. Myślicie, że sobie odpuszczą po śmierci Sulli i Goo Hary? Nie, bo pokusa robienia niesamowitej kariery jest za wielka, żeby się naprawdę przejąć. Od 2010 - od kiedy zapoznałam się z kpopem - obserwuję tylko wzrost liczby zespołów, a nie spadek.

Nie da się całkowicie wyeliminować hejterów - oni istnieli od zawsze - ale da się zmniejszyć ich wpływy przez edukowanie ludzi w sieci o skutkach złośliwych komentarzy, a także o dużym znaczeniu regularnego leczenia w przypadku chorób psychicznych.

Nie będzie to łatwe zadanie, bo w Korei Pd. zdrowie psychiczne to od lat temat tabu, co skutkuje wysokim miejscem w rankingu krajów z największą liczbą samobójstw na 100 tysięcy mieszkańców (Korea Pd. - 24,7).

Jest jednak nadzieja, że śmierć Sulli i Goo Hary poruszyła koreańskie społeczeństwo na tyle, że coś się w końcu zmieni na lepsze - nawet jeśli droga do tej zmiany będzie długa i wyboista. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz