11/09/2020

#1 K-Pop - luźne przemyślenia

To sekcja o - jak tytuł wskazuje - luźnych przemyśleniach o K-Popie, o Bangach, ale także o innych artystach.

Jak wiemy, BB i Smok z wielu różnych powodów mają kilkuletnią przerwę i zajmują się wszystkim tylko nie muzyką. Wielu fanów jest zrezygnowanych i żyje przeszłością - też tak mam. Wciąż czekam aż super temat do napisania przyjdzie mi do głowy, ale nie.. 

Wiele postów, które mam w planach są dość negatywne, a ileż można pisać o dramach i komiksach. W związku z tym zainteresowałam się też innymi idolami. Nie mogę powiedzieć, że jestem ich fanką, ale popisać o nich zawsze mogę.

Z góry ostrzegam, że ten post wygląda bardziej jak seria niepopularnych opinii, może następnym razem postaram się o więcej pozytywów.

#1 Blackpink

Można powiedzieć, że znam je od czasu ich debiutu - był naprawdę mocny. Ostatni album jest równie świetny, zwłaszcza piosenka "Lovesick Girls". Już pomijam fakt, że dorobiły się "pełnoprawnego" albumu (można podyskutować, bo mają na nim mniej niż 10 piosenek!) dopiero po 4 latach od debiutu i były przez dłuższy czas w trasie koncertowej z bardzo skromnym repertuarem. A nawiązując do tego, YG kieruje tą grupą w dziwaczny sposób i zamiata problemy pod dywan. Mimo mojej sympatii do BP, uważam że stały się popularne dość przypadkowo. 

Inna rzecz, którą sobie dopiero niedawno uświadomiłam - a dokładnie po obejrzeniu nowego filmu dokumentalnego o BP na Netflix - dziewczyny są owszem utalentowane i śliczne jak lalki, ale nie mają tej charyzmy, do której jestem przyzwyczajona. Mają dobre piosenki i mocny wizerunek, ale ta cała otoczka dominuje nad nimi, a powinno być odwrotnie. Gdy ogląda się występy 2NE1 (już nie wspominając o Bangach), łatwo można dotrzec różnicę. Pozbycie się 2NE1 było prawdopodobnie jednym z największych błędów w dziejach YG.  

#2 Rose z Blackpink

Może nie jestem aż tak zafascynowana Blackpink jako całością, ale jestem pod wrażeniem Rose - jej głosu i talentu aktorskiego. Zawsze czekam na jej partie w piosenkach, a w "Lovesick Girls" poczułam się emocjonalnie dotknięta jej całym występem. W dokumencie na Netflix, zaprezentowała się najbardziej autentycznie z nich wszystkich - prosto i szczerze.

Solo lub album Rose będzie na pewno wydarzeniem i trzymam kciuki, żeby się pojawił. Poza tym, dziewczyna pasuje bardziej do solowej kariery z mniej komercyjną muzyką. 

#3 Jisoo z Blackpink

Nie wiem, naprawdę nie wiem, co o niej myśleć. Od samego początku nie darzyłam jej sympatią, od zawsze była drewniana w teledyskach - taki robot, co porusza ustami. W "Lovesick Girls" jedynie bieganie jako tako jej wyszło. Ona i reszta to jest niestety przepaść. Powinna była dołączyć do SM.

#4 Twice

Zaczęłam lubić Twice już jakiś czas temu, zwłaszcza ich "Fancy" i "Don't Stop Me". Chciałam wejść na nowy poziom i naprawdę zostać ich fanką, ALE po obejrzeniu kilku pierwszych odcinków programu Sixteen (gdzie narodziło się Twice jakie znamy), byłam już mocno na nie. 

Po pierwsze, po zaprezentowaniu swoich talentów: taniec, śpiew, rap etc. w pierwszym odcinku, niemal wszystkie dziewczyny wypadły słabo, i to nawet te, które trenowały 10 lat w agencji! Nie wiem, jak to jest możliwe, gdy byle amator z K-Pop Star, zrobiłby lepszy show niż one. 

Po drugie, Nayeon, która jakoś tak naturalnie stała się moją ulubioną członkinią, w programie okazała się być niezbyt miła a nawet biczowata. Z tego względu nie mogę patrzeć na nią tak samo, jak wcześniej.

Po trzecie, większość dziewczyn naprawdę słabo śpiewa (tak, oglądałam ten słynny live z fałszującą Momo etc.). To zabawne, że o tym piszę, wiedząc że przecież lubię Smoka, który ma głos niczym żaba, ale nawet Blackpink lepiej wypada na żywo niż one. 

Rozumiem, że JYP stawia wyżej bycie człowiekiem niż bycie idolem itd., ale Twice brakuje warsztatu, a ich popularność też wydaje się być przypadkowa. 

Mimo krytyki, wciąż ich słucham, ale tak jakby z daleka. Girls' Generation to to nie jest.

#5 Smok i jego sztuka

Szczerze - bardzo mało interesują mnie artystyczne zapędy Smoka. Jego styl to takie niewiadomo co, bez sensu napaćkane kolory pod płaszczykiem sztuki nowoczesnej. Wszystko można pod to podciągnąć i każdy może tworzyć "sztukę". 

Rozumiem zamysł, a stokrotki są naprawdę słodkie, ale niech on się lepiej zabierze za muzykę (chodzą słuchy, że coś się szykuje).


Buty same w sobie nie są takie złe.

#6 Irene z Red Velvet

Prawdopodobnie wszyscy znają już tę historię z #psycho i #monster i mają opinię na ten temat. Przyznaję, że nie interesuję się za bardzo Red Velvet, może przez to, że ich muzyka wcale mi nie podchodzi ("Psycho" jest fajne - to fakt), tak samo było z f(x) i w sumie z większością piosenek i zespołów od SM. 

Irene znam jedynie z faktu bycia visualem oraz niezbyt przyjemnego obycia, które wszyscy traktowali jako jej specyficzne poczucie humoru, a co okazuje się - oczywiście, jeśli ten cały skandal przedstawia prawdę - bliskie jej realnemu charakterowi. 

Czytałam komentarze, w których rozgryzano problem - delikatnie mówiąc - niemiłych idoli. Według nich, ci najbardziej popularni są otoczeni opieką agencji i ich słabe zachowanie oraz skandale są sprawnie tuszowane. A to może powodować takie sytuacje jak ta z Irene. 

Osobiście myślę, że ta awantura jest prawdziwa, wiele sytuacji na to wskazuje. Poza tym, Irene jest popularna, ale nie aż tak, żeby ktoś chciał jej do takiego stopnia dopiec. 

#7 BTS

Musiało do tego dojść, że nawet ja coś o nich piszę - znak czasów. 

Moje zdanie o BTS nie jest ani na plus, ani na minus - leży gdzieś pośrodku. Zdecydowanie chłopaki mają talent jeśli chodzi o śpiewanie, czy taniec, są charyzmatyczni i autentyczni, mają ciekawe osobowości i jedne z najładniejszych buzi w K-Popie = V. 

Z drugiej strony nie jestem do nich tak do końca przekonana. Widzę dlaczego stali się tak popularni dosłownie na całym świecie i szczerze jestem pod wrażeniem ich dokonań, jednak ich muzyka do mnie nie przemawia, chociaż przyznaję, że lubię słuchać "Dynamite" i "Blood Sweat & Tears". 

To po prostu nie jest "mój" zespół. 

#8 Piosenki w całości po angielsku

Jeśli już jesteśmy przy BTS, to oni tak naprawdę doświadczyli międzynarodowego sukcesu, do którego inni Koreańscy artyści tylko pretendowali. Nastąpiła ekspansja koreańskiej kultury, jakiej świat jeszcze nie widział. Trochę się cieszę, a trochę jest mi to obojętne, niemniej wielu idolom jest prościej przebić się do świadomości zagranicznego fana, my z kolei mamy łatwiejszy dostęp do treści, jak teledyski z tłumaczeniem, koncerty, programy etc. 

Jednak rodzi się tutaj pytanie - co to jest K-Pop i kiedy przestaje nim być? Co jeśli idole zaczną śpiewać tylko po angielsku (jak to zrobiło BTS i Blackpink) i co jeśli im tak zostanie? Czy wówczas wciąż będzie można nazywać ich K-Popowymi artystami? Tak wiele pytań i żadnej odpowiedzi. 

Zdaję sobie sprawę, że to na razie tylko przynęta na zagranicznych fanów, ale nie wiem, czy to jest dobry pomysł. Nie zrozumcie mnie źle, przyjemnie jest rozumieć tekst i śpiewać całą piosenkę, a nie tylko trzy słowa w każdym refrenie, ale mam obawy co do niezrozumiałego akcentowania angielskich wyrazów przez koreańskich idoli. Przyznacie chyba, że "Dynamite" jest świetną piosenką, ale nie zrozumiałam o czym chłopaki śpiewają, nawet gdy puściłam ją sobie kilka razy pod rząd. 

Blackpink wypada lepiej w tej kwestii, ale tylko przez to, że mają trzy członkinie, które albo pochodzą z angielskojęzycznych krajów albo mają rodziców-obcokrajowców. Jisoo przy nich nie brzmi już aż tak dobrze po angielsku. 

Tak szczerze - czy my, jako fani, rzeczywiście potrzebujemy tych dziwacznych angielskich tekstów? Przecież muzyka nie ma granic. A z tego, co widzę, wkrótce będziemy mieli podział na idoli z Korei oraz idoli z zagranicy. 

Zobaczymy, co przyniesie przyszłość. Cokolwiek się stanie, fani będą musieli się jakoś dostosować do nowej rzeczywistości. 

2 komentarze:

  1. Z ust mi to wyjęłaś, dokładnie tak samo myślę.
    "Smocza Sztuka" też do mnie nie bardzo przemawia, nie cenię go jako artysty-plastyka, ale muzycznie jest chodzącą perfekcją (wizualnie i tanecznie też powoduje szybsze bicie serca :)
    uważam, że kierownictwo YG wymyśliło sobie odmłodzoną wersję 2ne1 i zamordowało kurę znoszącą złote jaja...
    Fakt, że nie potrafią skutecznie promować tylu innych fajnych artystów, których mają (moim zdaniem Lee Hi miałaby potencjał, jak nasza Sanah) i skupili się na BP, które owszem, są śliczne, ale faktycznie mają ubogi repertuar- jest dla mnie niepojęty.

    I niepojęty jest dla mnie brak konsekwencji- bronienia swoich flagowych ludzi do upadłego ( dziewczyny z 2ne1, odejście PSY, depresja TOPa i skandal Seungriego oraz Papy YG... myślę, że amerykańskie agencje by takie historie przekuły w sukces bez większych problemów, nawet przy złej prasie i początkowym oporze fanów).

    Myślę też, że BigBang już nie powróci jako całość.
    Byc może będą jakieś solowe aktywności, może jakieś subunity, może wróci GDYB albo GTOP...
    Ta cisza z ich strony jest niepokojąca, nawet w trudnej, covidowej sytuacji- jakoś nie latają po programach, nie robią comebacków, tylko Smok i Taeyang nieśmiało promują jakieś marki...


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też nie rozumiem polityki YG. Wiem, że nawet po skandalach i z mniejszą ilością hajsu pozostaną legendarną agencją i nowi trainee wciąż będą się bić o miejsce, ale zmarnowali tyle okazji, żeby naprawić swój wizerunek i pozwolili odejść tylu fajnym artystom, że to aż niepojęte. Martwi mnie też w jaki dziwny sposób promują Blackpink. One mają naprawdę mało piosenek w porównaniu do 2NE1 i BB, ale nikomu to widać nie przeszkadza. Wkrótce nikt nie będzie pamiętał, że robią muzykę, a każdy będzie wiedział, że są twarzami Chanel, MAC, czy innego Diora.

      Ta nieszczęsna, ciągnąca się już przeszło 3 lata sprawa Sri im nie pomaga. Byłoby dobrze, gdyby w końcu zdecydowali się, czy jest winny, czy niewinny i wszyscy mogliby ruszyć dalej. Mam do Sri sporo sympatii, ale wynik tej sprawy, jakkolwiek pozytywny by nie był, nie sprawi że wróci on do zespołu albo do show-biznesu. Jego skandal jest związany z wieloma wysokopostawionymi ludźmi, może nawet politykami, więc nawet jeśli jest niewinny, jest w pewnym sensie skończony. Szkoda, że tak to się kończy.

      Usuń