6/22/2014

Wywiad z Taeyangiem ze strony Star Timeline (2014)

Rzadko kiedy coś tłumaczę, ale jeśli już mi się zechce, biorę się za prawdziwe, szczere bomby, pełne informacji, hipotez, inspiracji, ploteczek i faktów. 

Zapraszam w nader sentymentalną podróż w muzyczną historię Tae, jego przyjaźń ze Smokiem, stosunek do YG i kulisy powstania Bangów.

Mały, słodki żarcik kk
Taeyang poświęcił połowę swojego życia muzyce… 

Gwiazdy nie spadają tak po prostu z nieba. Dotyczy to zwłaszcza artystów k-popowych, dla których sceną jest cały świat. By stać się gwiazdą, adepci spędzają 3 - 4 lata skupieni na ciężkiej pracy. Taki trening jest dla nastolatków ostrzejszy niż jakikolwiek inny. Podczas niego mnóstwo trainee odchodzi, nie mogąc znieść ogromnej presji, która na nich spada. Odkładają na bok swoje marzenia, częściowo z ulgą, a częściowo, bo zmusza ich do tego rzeczywistość. 

Przez to samo przeszedł Taeyang (Dong Young Bae, lat 26) główny wokalista BIGBANG. Jako trainee walczył sam ze sobą przez 6 lat w agencji YG Entertainment położonej w Seulu, w dzielnicy Hapjeong. To daje 2190 dni lub 5256 godzin. Wybrał swoją ścieżkę w 6 klasie, kiedy mógł się po prostu spotykać z przyjaciółmi i wygłupiać. Dlatego właśnie był jeszcze bardziej zdeterminowany. Nigdy nie próbował oszukiwać. Te 6 lat wypełnił prawdziwie ciężką pracą, która się opłaciła. W 2006 zadebiutował jako członek BIGBANG i teraz stoi na szczycie. 


Bohaterem "Star Timeline" w tym tygodniu jest stary budynek YG, w którym Taeyang próbował spełnić swoje marzenie. Nowy został wybudowany w 2011, ale to ten stary pozostał dla trainee miejscem "spełniania marzeń", wypełnionym słodko-gorzkimi wspomnieniami - również dla Taeyanga, który wydał ostatnio swój drugi album "RISE".   


Przyglądając się staremu budynkowi (15 czerwca), Taeyang skomentował: "To miejsce bardzo się zmieniło. Tym, co pozostało jest zapach wilgoci. Tak, jak ktoś, kto odwiedza stary plac zabaw, Taeyang wygląda jakby się przeniósł 12 lat do tyłu. Zaczyna opowiadać historie, które dotychczas trzymał w swoim sercu.

#1 To, co powiedział 13-letni Taeyang, zmieniło jego życie na zawsze: "Chcę zostać piosenkarzem"


- Od kiedy chciałeś śpiewać?

Kochałem muzykę od małego, ale nie okazywałem tego, bo byłem zbyt nieśmiały. Kiedy byłem w 4 klasie zacząłem chodzić do akademii aktorskiej. Moja rodzina miała wtedy trudności finansowe, więc wysłano mnie do ciotki. Dołączyłem do swoich kuzynów i razem poszliśmy do tej akademii. YG wybierało dziecięcą wersję Jinuseana (jeden z pierwszych zespołów hip-hopowych z YG), więc wziąłem udział w castingu i pojawiłem się w teledysku. Po raz pierwszy miałem do czynienia z hip-hopem i stwierdziłem, że chcę zostać trainee w YG.

- Powiedziałeś to Yang Hyun Sukowi osobiście?

Tak. Po współpracy z Jinuseanem musiałem wrócić do mojego starego życia. Ale nie chciałem. Poszedłem do Yanga i powiedziałem mu: "Chcę zostać piosenkarzem. Pozwól mi tu ćwiczyć." A on odpowiedział: "Dobra, zróbmy tak." Myślę, że podobało mu się to, jak bardzo byłem zdeterminowany w tak młodym wieku.

- To nie było łatwe do powiedzenia dla ucznia 6 klasy.

Azjatycki kryzys finansowy bardzo uderzył w moją rodzinę, gdy byłem w 4 klasie. Nie rozumiałem, co się działo. Z jednej strony nienawidziłem tamtego życia, z drugiej pomyślałem, że powinienem znaleźć coś, w czym jestem dobry i pomóc moim rodzicom.

- Jakie było Twoje pierwsze wrażenie, gdy spotkałeś swojego szefa - Yang Hyun Suka?

Pomyślałem, że jest "naprawdę ogromny". Był wtedy największym i najbardziej masywnym facetem, jakiego kiedykolwiek spotkałem.

- Twoi rodzice musieli być bardzo zaniepokojeni.

Na początku tak. Ale dali mi jeden warunek: "Robisz to na własną rękę. Nie proś nas o pomoc. Musisz mieć w szkole dobre oceny".


- Spotkałeś wtedy po raz pierwszy G-Dragona?

Jiyong był częścią undergroundowej, hip-hopowej grupy, do czasu aż dołączył do YG. Po tym, jak zostaliśmy trainee, czasami ze sobą walczyliśmy. Ale mieliśmy tylko siebie. Nie mogliśmy doświadczyć normalnego, szkolnego życia, więc wszystkie moje wspomnienia z dzieciństwa wiążą się z Jiyongiem.

- Musiałeś widzieć w nim również swojego konkurenta?

Wtedy, w YG już postrzegano Jiyonga jako trainee i jako artystę. Ja byłem trainee, który przyszedł do agencji na własne ryzyko. Czułem, że jestem traktowany inaczej niż Jiyong. Chciałem nauczyć się więcej. Oczywiście, że częściowo widziałem w nim konkurenta.


#2 Nastoletnie życie Dong Young Bae: cenne chwile z Kwon Jiyongiem

- Jakie wyglądało Twoje życie jako trainee?

Czułem się, jakbym przynależał do realnego świata. Od kiedy zostałem tam wrzucony, po tym, jak spędzałem czas tylko w szkole i w domu, miałem trudności z dostosowaniem się do praw rządzących tym światem. 

- To musiało być bardzo ciężkie.

Było. Zwłaszcza, że tak długo zajmowało mi droga z domu (w dzielnicy Euijeongbu) do agencji. Kończyłem szkołę o 16 i biegłem na autobus, który wyjeżdżał z Hongdae. Dojeżdżałem o 18 i ćwiczyłem do 23, potem biegłem na przystanek złapać ostatni autobus. Było ok. 1 w nocy, gdy dojeżdżałem do Euijeongbu, musiałem iść jeszcze przez pół godziny, by dotrzeć do domu. Wtedy odrabiałem pracę domową i szedłem spać po 3 w nocy. Moje dzienne kieszonkowe wynosiło 2000 wonów (ok. 6 zł), a mi po tych wszystkich podróżach autobusem zostawało jakieś 400 wonów (ok. 1,20 zł).

- Czego uczyli Cię w agencji?

Obecnie trainee mają system nauczania, ale wtedy podglądanie bardziej doświadczonych tancerzy i piosenkarzy było wszystkim, co robiliśmy. Dzięki temu jednak mogliśmy najpierw nauczyć się jak być człowiekiem, zanim dowiedzieliśmy się, jak zostać piosenkarzem. Zaczynaliśmy od sprzątania agencji. Hon Pyo, który był wtedy szefem sprzątaczy, uważnie nas obserwował. Sprawdzał naszą dokładność i jeśli znalazł pyłek kurzu, musieliśmy powtarzać całe sprzątanie od początku. 

- Czy bardziej doświadczeni artyści byli przyjaźni, czy uczyli was technik?

Ciężko było z nimi porozmawiać. Sami byli już wtedy gwiazdami. Nie traktowali nas zbyt ciepło. Byłem okropnie zazdrosny, gdy członkowie 1TYM (jeden z pierwszych zespołów hip-hopowych z YG) rozłożyli na podłodze swoje nowe ubrania sprowadzone z USA, które mieli wykorzystać do promocji 3 albumu. Wypełniły ogromny pokój. Jiyong i ja powiedzieliśmy sobie: "Kiedy zostaniemy piosenkarzami, będziemy nosić takie same ubrania". Najbardziej lubiłem Teddy'iego (członek 1TYM). Zawsze mówiłem sobie, że zostanę takim raperem jak on.     


- Kiedy przeżyłeś swój najtrudniejszy czas?

Teraz mogę się z tego śmiać, ale to było wtedy, gdy wyszedł drugi album YG Family. Jiyong rapował w piosence "Hip Hop Gentleman" razem z innymi artystami. Ja też miałem szczęście i nagrałem jeden kawałek. Album dostał nagrodę na gali i oglądałem ją razem z mamą. Sean, po odebraniu nagrody w imieniu całej grupy, zaczął wymieniać wszystkich artystów, którzy wystąpili na albumie. Nie spodziewałem się, że mnie wymieni i rzeczywiście tego nie zrobił. Mama spytała mnie, dlaczego o mnie nie wspomniał. Czułem się okropnie, chciałem się ukryć. 

- Twoim marzeniem było zostać raperem, ale teraz jesteś wokalistą.

Pewnego dnia szef zapytał mnie, czy mam przyjaciół, którzy znają się na muzyce. Przedstawiłem mu TOPa. W momencie, kiedy szef go zobaczył kazał mu zaśpiewać. TOP był raperem. Ponieważ R&B było wtedy popularniejsze niż hip hop, szef kazał najpierw wszystkim śpiewać. Po wielu wahaniach TOP zaśpiewał w końcu "I Believe I Can Fly" R. Kelly. Myślę, że był bardzo zdenerwowany, zatrzymał się w połowie. Zrobiło się dziwnie, więc zacząłem śpiewać za niego. To był punkt zwrotny. Szef powiedział mi: "Potrafisz też śpiewać. Ćwicz więcej wokal." Rozmawialiśmy niedawno o tym, jak zostałem wokalistą i zapamiętałem tę historię. Śmieliśmy się z niej wszyscy do rozpuku.


- Jakieś wspomnienia spoza sali treningowej?

Jiyong przeprowadził się do Ilsan, więc często chodziliśmy do Lafesty (centrum handlowe) - na jedzenie i na karaoke. Wtedy wysyłanie sobie wiadomości online (pewnie coś jak GG) było bardzo popularne wśród licealistów. Kiedy pojawiały się plotki o "ładnej" dziewczynie, Jiyong wysyłał jej wiadomości i potem się spotykali. Smutne było to, że większość dziewczyn była tylko i wyłącznie fotogeniczna (a na żywo różnie bywało). Haha. Jiyong robił wszystkie te rzeczy, o których ja nawet nie marzyłem. Czasami chciałbym się cofnąć do tych starych czasów, kiedy Jiyong i ja prowadzaliśmy się po Ilsan.

#3 23-letni Taeyang - kryzys i kolejna szansa.


- Jak powstał BIGBANG?

Myślałem, że Jiyong i ja zostaniemy duetem. Szef jednak planował utworzyć boysband. Jako pierwszy dołączył do nas Hyunseung (obecnie członek Beast) i zamieszkaliśmy razem w domu, który dzieliliśmy razem z Jiyongiem od 17 roku życia. Gdy odszedł, dołączyli do nas TOP, Daesung i Seungri. W tamtym czasie Jiyong i ja nie chcieliśmy być w żadnym boysbandzie. Dobrze znaliśmy TOPa, ale nie wiedzieliśmy nic o pozostałych dwóch. Ich role w zespole też nie były jasne. Nie miałem pojęcia, czy i jak się z nimi dogadam. Ale po treningu stwierdziliśmy, że do siebie pasujemy. 

- BIGBANG nie odnosiło na początku wielu sukcesów.

To prawda. "Ładne" boysbandy jak TVXQ były na szczycie. My nie byliśmy wysocy, nie ubieraliśmy się ładnie. Ludzie po prostu mieli świadomość, że istnieje taka grupa jak BIGBANG (ale nic więcej). Dlatego właśnie wciąż wydawaliśmy nowe single - raz w miesiącu, a podczas ich promocji, robiliśmy wywiady w gazetach. Gdy wyszedł album, chodziliśmy do programów i nie mieliśmy czasu na sen. 

- A potem "Lies" stało się wielkim hitem.

Pierwotnie ta piosenka była solówką Jiyonga. Ale szef stwierdził, że będzie lepiej, jak BIGBANG wykona ją razem. Nasza muzyka zmieniła się z hip-hopowej w elektroniczną. Ale odzew fanów był ogromny.

- I tak rozpoczął się rozkwit BIGBANG.

Po tym hicie, 3 piosenki: "Haru Haru", "Last Farewell", "Sunset Glow" pod rząd stały się wielkimi hitami. Zaczęliśmy wygrywać nagrody na galach. Ale to była tylko praca. Nie dostaliśmy nawet jednego wolnego dnia. Żadnego czasu do świętowania. Zastanawialiśmy się, czy będziemy mieli czas coś zjeść. Po sukcesie w Korei, powiedziano nam, że mamy "zaczynać od zera" w Japonii.

- BIGBANG miało swoje wzloty i upadki.

Przez lata jedyne co robiliśmy to praca. Przepracowanie doprowadziło do utworzenia niewidzialnych pęknięć w członkach zespołu. Byliśmy wyczerpani i drażliwi, ale musieliśmy widywać się ze sobą każdego dnia. Kiedy nagrywaliśmy solówki (solowe albumy i single) pewnie każdy z nas myślał, że grupa nie jest już potrzebna. Więc zaczęliśmy się denerwować. Myślałem sobie: czy to koniec? Pogodziłem się z myślą, że grupy idoli zazwyczaj rozpadają się po 5 latach. I wówczas, tak po prostu, zaczęły dotykać nas kryzysowe sytuacje, jedna za drugą. Członkowie mieli wzloty i upadki, co dotknęło nas wszystkich na jakiś czas. Miałem złamane serce. Mimo, że to nie ja przechodziłem przez to wszystko, to patrzenie jak ktoś tak mi bliski ma kryzys było bardzo ciężkie. Byłem na krawędzi i wtedy pomyślałem, że nie chcę, by to wszystko się skończyło. Nie chcę się z nimi rozdzielać. 


- Czy wciąż masz własne plany, które chcesz zrealizować?

Rzeczy przez które przeszliśmy bardzo na nas wpłynęły. Ludzie mówią, że solowe projekty to korzyść dla całego zespołu. Ale jako ludzie, mamy tendencję, by skupiać się wówczas bardziej na sobie. My jesteśmy inni. Zdaliśmy sobie sprawę, że bez BIGBANG nie zdołamy zrobić tego, do czego dążymy.

- Czy kiedykolwiek miałeś ochotę zostawić to wszystko?

Raz miałem ogromną chęć uciec od wszystkiego. Czwórka z nas filmowała reklamę piwa, poza Seungrim, który był niepełnoletni. Po kręceniu, pomyśleliśmy, że odjedziemy gdzieś daleko autem Daesunga i ukryjemy się tam na tydzień. Ponieważ mogliśmy zostać złapani, gdybyśmy używali naszych kart kredytowych, więc pobraliśmy z kont mnóstwo pieniędzy. Właśnie mieliśmy to zrobić, gdy nasz menedżer wysadził nas pod agencją, zamiast pod mieszkaniem. Szef chciał z nami porozmawiać. Byliśmy zdenerwowani, wkrótce okazało się, że zna nasze plany. Seungri na nas nakablował. Szef był dla nas miły. Zapytał, co nas tak męczy. Pomyśleliśmy wtedy, że zamiast tracić nasz cel, powinniśmy o tym pogadać.

#4 Pierwsza miłość, która złamała serce 21-letniemu Taeyangowi


- Jak wyglądała Twoja pierwsza miłość?

Głęboko mnie zraniła. Zacząłem ją lubić jeszcze przez debiutem, po nim zaczęliśmy się widywać. Ale ponieważ byłem bardzo zajęty nie mogłem wyznać jej swoich uczuć. I tak spędziliśmy lata zakochani w sobie. Debiut był dla mnie najważniejszy i nie mogłem zacząć się z nią spotykać (na poważnie). Widywaliśmy się jednak raz na dwa miesiące. Siła, którą dawała mi ta miłość była nieskończona. Ona kazała mi myśleć, że powinienem być najlepszy. Jej obecność była dla mnie ważniejsza niż sama praca. To dlatego mogłem wytrzymać tak długo jej nieobecność. Ale ona czuła inaczej. Nie mogłem się z nią skontaktować przez długi czas, więc byłem niespokojny. Później odkryłem, że był ktoś inny. Wszystko w moim życiu straciło znaczenie. Wszystko było beznadziejne, a muzyka stała się pracą. Jeśli taka miłość nie mogła skończyć się szczęśliwie, zastanawiam się, czym właściwie jest prawdziwa miłość. 

- Czy masz teraz kogoś?

Umawiałem się już, chociaż niezbyt często. Teraz jestem zbyt zajęty, by się z kimś spotykać czy w ogóle, żeby mieć możliwość kogoś poznać.


- Powiedziałeś, że chciałbyś stać się artystą, który dotyka ludzkich serc. Czy teraz, gdy już jesteś piosenkarzem, masz jakieś inne marzenia?

Niewiele się zmieniły. Wciąż chcę stać się artystą. Nie sądzę, by moje marzenie się całkowicie spełniło. Chciałbym być, jak Michael Jackson. Stawać na scenie przed tysiącami ludzi i inspirować ich. Mam jeszcze wiele do zrobienia. Jest jeszcze tyle rzeczy, które chciałbym pokazać. 

- Musisz mieć wiele cudownych wspomnień z członkami BIGBANG z waszego World Tour.

Po koncercie w Londynie poszliśmy do klubu. Byliśmy tam jedynymi Azjatami. Myślę, że ludzie byli zaintrygowani, patrząc jak dobrze się bawimy i w jakie fajne ciuchy jesteśmy ubrani. Londyńczycy zagadywali nas, pytając, jakie marki nosimy i dodając nas do listy obserwowanych na portalach społecznościowych. "Gangnam Style" było wtedy hitem, więc ludzie pytali nas: "Znacie PSY?" Lubię wyjaśniać rzeczy, więc mówiłem im, że należymy do tej samej agencji.

- Co YG znaczy dla Taeyanga?

To moja młodość. Mam teraz 26 lat i połowę życia spędziłem w YG. Od teraz spędzę tam większą jego część. Agencja stała się bardzo potężna i artyści są bardziej zróżnicowani. Stary budynek jest jednak taki sam. Kiedy po raz pierwszy tam wszedłem, pomyślałem, że wszystko się zmieniło. Ale zapach wilgoci wciąż tam jest. Wtedy wszystko robiło się w piwnicy - od nagrywania przez treningi do zarządzania. Myślę, że YG było wtedy najbardziej podobne do rodziny (YG Family). Teraz agencja jest zbyt wielka, by nazywać ją "rodziną". Bliżej jej teraz do "miasta" YG (YG Town).



Moja ulubiona piosenka~~

4 komentarze:

  1. Aż się wzruszyłam. Tyle rzeczy. Mam nadzieję, że jak najdłużej bangi będą razem.
    O wiele bardziej lubię nazwę YG Family (W cale nie dla tego, ze nie lubię SM Town XD) Nadal będę ich dopingować :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mi się wydaje, że niestety ale się rozpadną :/ kontrakt kończy im się w grudniu 2015 - i tak więcej czasu spędzają oddzielnie niż razem. Smutna prawda...

      Usuń
    2. Może i zachowam się jak głupie dziecko lub psychiczna fanka. Ale będę płakać jeśli się rozpadną i będę smutna w cholerę. Zbyt łatwo się przywiązuję.
      Dla mnie nie ma T.O.P'a, nie ma SeungRi'ego i ich wszystkich oddzielnie. Jasne będę słuchała ich solo, ale to nie BigBang. Nie kocham ich tak bardzo oddzielnie jak kocham kiedy są razem
      Tak wiec.... chcę widzieć ich razem jeszcze trochę. <3

      Usuń