11/06/2019

#1 Skandal Seungriego i YG Entertainment w 2019


Zanim przejdę do właściwej afery, w pierwszej części chciałabym nakreślić pokrótce swój stosunek do poprzednich skandali BB, ale bez wchodzenia w szczegóły.

Skandale Bangów przed 2019

Smoka poznałam pod koniec 2010, oglądając dziwne teledyski z jego albumu Heartbreaker. Miesiąc później pojawił się album GD&TOP, a potem poszło już z górki. Zostałam fanką i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

Big Bang był od zawsze bliższy naszemu "zachodniemu" pojmowaniu zespołu i muzyki, więc łatwiej mi było zaakceptować ich twórczość. Dopiero później zauważyłam, jak BB odstaje od innych boysbandów w ich własnym kraju (mniej fanserwisu, uroczego konceptu etc.). Od początku też byłam świadoma, że nie są niewinnymi robaczkami, co to się nigdy nie spotykali z dziewczyną. Teksty ich piosenek są aż nazbyt oczywiste. 

Rok 2011 przyniósł pierwsze skandale, które mogłam obserwować jako fanka. Chyba w każdym kolejnym roku, od kiedy ich lubię, dotykały ich nowe kontrowersje. Była marihuana, nowe związki, ślub, plagiaty, seks skandal, wypadki, a nawet śmierć. Żadna z tych sytuacji mną nie wstrząsnęła. Bycie fanem z innego kręgu kulturowego ma to do siebie, że koreańskie skandale kwituje się pobłażliwym uśmiechem. Oni po prostu rozdmuchują często zupełnie normalne, lub tylko trochę kontrowersyjne tematy na niebotyczną skalę. Nigdzie indziej nie spotkasz się z taką hipokryzją i łowcami głów, jak w Korei Pd. (ja rozumiem, że konfucjanizm, ale for God's sake!). 

Pozwolę sobie wyjaśnić - posiadanie dziewczyny, czy chłopaka przez idola to nie jest niczyj interes. A nawet gdyby, dajmy na to Smok obracał laski i zmieniał je co miesiąc, to wciąż nikomu nic do tego, jedynymi, które mogą się wypowiedzieć w tej sprawie są wspomniane dziewczyny (to samo dotyczy słynnego seks skandalu Sri). 

Teraz bardziej kontrowersyjna kwestia - palenie marihuany. Temat narkotyków wzbudza niemal wszędzie te same uczucia, co aborcja, eutanazja, adopcja dzieci przez osoby LGBTQ - "jest" to po prostu moralnie złe. Paliłam marihuanę i wciąż żyję. W kraju, w którym mieszkam wiele "moralnie złych" rzeczy jest legalnych - posiadanie broni, prostytucja, hazard, aborcja i eutanazja, posiadanie i palenie marihuany - za to wszystko wystarczy zapłacić. Czy jeśli człowiek ma dostęp do tych rzeczy i z nich korzysta to jest zły? Czy jeśli Smok pali marihuanę jest zły? No właśnie według mnie nie. Ktoś mógłby się przyczepić, że robiąc to niszczy swoją i zespołu reputację, że wspiera przestępców-dilerów oraz łamie prawo, bowiem marihuana jest nielegalna w Korei. 

Po pierwsze BB nigdy nie miało krystalicznie czystej reputacji, żeby spadli na samo dno i wszyscy się nagle zdziwili, bo "taki fajny zespół był, ładnie śpiewał i dzień dobry mówił". 

Po drugie, nie czarujmy się, ludzi naprawdę nie obchodzą inni, nie związani z nimi ludzie. Nie da się wszystkim pomóc, nie da się nie robić błędów w życiu. Nawet jeśli jesteś aktywistą klimatycznym to gwarantuję Ci, że wciąż robisz coś - świadomie lub nie - wbrew swojej idei, nawet kupując codziennie jeden batonik w plastikowym opakowaniu. Nie da się być idealnym i myśleć o wszystkim i wszystkich, zwłaszcza jeśli jesteś młodym milionerem i możesz używać życia. Czy fani naprawdę oczekują, że Smok będzie żył, niczym współczesne wcielenie Jezusa, podczas gdy sami nie są święci?

Po trzecie, prawo to nie księga z prawdami objawionymi, tylko kodeksy stworzone przez ludzi, którzy nie są nieomylni. Dlatego część przepisów jest niepotrzebna i głupia i jeśli np. sprzedaż marihuany jest w którymś kraju nielegalna to nie oznacza to, że politycy tak bardzo martwią się o społeczeństwo, ale chodzi prawdopodobnie o pieniądze. 
Dlatego ten poważny frazes "łamanie prawa" przy paleniu marihuany jest dla mnie śmieszny.

Mieliśmy również kontrowersje związane z wypadkami samochodowymi, a nawet śmiercią. Jazda samochodem nie jest dla każdego. Mam prawo jazdy od kilku lat, ale rzadko jeżdżę, bo za bardzo panikuję. Przez to jestem w stanie zrozumieć, jak ktoś może popełnić błąd na drodze, nie będąc pijanym. Jesteśmy emocjonalnymi stworzeniami i nie zawsze możemy kontrolować nasze reakcje, ale winnego trzeba znaleźć, co zresztą zrobiono, ale ludzie już zawsze będą wypominać mu błędy z przeszłości (piszę o Tobie Dae).

Mimo mojej dość liberalnej opinii na temat ich afer, zawsze wydawało mi się dziwne, że - znając fanatyczne media i fanów kpopu w Korei Pd. - nie doszło do rozpadu Bangów, bo wiele zespołów lub pojedynczych członków utonęło w odmętach skandali w o wiele mniejszej skali. Moje podejrzenia padły na YG Entertainment, agencji która od początku była bardziej podobna do mafii niż rodziny, ale o ich poczynaniach poczytacie w innych postach.

Tymczasem pora na zetknięcie się z chaosem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz