11/26/2019

#1 Dramy, które są takie sobie

Na początek - przepraszam za tyle postów nie w temacie bloga (ani to o Smoku ani YG), ale chciałabym podzielić się dobrymi rzeczami (do oglądania, czytania, słuchania), które przewinęły się w moim życiu w ciągu tego długiego czasu nieobecności.

A skoro mowa o przewijaniu... pisałam niedawno o dramach, których nie przewijałam, bo były tak dobre... Czas na dramy, po których się "skacze", bo się dłużą albo mają absurdalne wątki, ALE - tutaj zwrot akcji - mają genialne momenty albo postaci, dla których warto je zobaczyć.

The Heirs


Kim Tan i Eun Sang poznają się przez przypadek będąc za granicą, później okazuje się, że chodzą do tej samej szkoły. Oboje zaczynają darzyć się uczuciem, ale na przeszkodzie ich miłości staje narzeczona Kim Tana - Rachel Yoo i szkolny zabijaka - Yeong Do. 

The Heirs jest trochę podobne do Boys Over Flowers przez wątek biednej bohaterki, która uczy się wśród pięknych i bogatych, a dwa najlepsze ciacha w szkole kochają się właśnie w niej - przypadek? Tak sądzę, bo Jan Di z BOF miała przynajmniej jakiś charakter, Eun Sang jest miła i ładna, to tyle. Lepiej pod tym względem prezentują się Rachel Yoo (mam wrażenie, że jej postać wzorowana jest na Blair Waldorf z Plotkary), Kim Tan i Yeong Do. Lee Mięcho wyrobił się od czasów BOF - aktorsko i wizualnie - przez to mniej mi już przeszkadza. Woo Bin to już w ogóle majstersztyk - bardzo go lubię. Może przez tą sympatię uważam, że jego postać jest warta obejrzenia tej ogólnie słabej dramy.

Niespełniona miłość Yeong Do do Eun Sang po prostu łamie mi serce. Odrzucenie przez dziewczynę jego biednego serca to najsmutniejszy moment w The Heirs. Spowodował mój pierwszy "syndrom tego drugiego". 

PS Zabawna jest scena, gdy okazuje się, że przystojni i bogaci Kim Tan i Yeong Do są jednymi z najgorszych uczniów w szkole. 

Love in the Moonlight


Rzecz dzieje się w 19 wieku w dynastii Joseon. Hong Ra On ze znanych sobie powodów przyjmuje męską tożsamość i zarabia na byciu, swego rodzaju, miłosnym konsultantem.  
Pewnego razu pisze list miłosny dla jednego ze swoich klientów. Nie wie, że list zostaje skierowany do księżniczki - siostry pretendenta do tronu Hyo Myeong. Przez zbieg okoliczności, a także z zemsty za wspomniany list Ra On zostaje eunuchem księcia.

To nie jest słaba drama, raczej urocza i banalna. Nie wzbudziła we mnie takich emocji jak Rookie Historian Goo Hae Ryung, który mimo tej samej sympatycznej formuły (drama historyczna dla młodszej widowni) ma w sobie powiew świeżości. Najjaśniejszym punktem "Love in the Moonlight" jest sam książę w wykonaniu Park Bo Guma. Jego Hyo Myeong to ladny chłopiec i trochę zabijaka, ale również charyzmatyczny młody mężczyzna i przyszły król. Nie przypadła mi jednak do gustu Kim Yoo Jung w roli Ra On. Różnica wieku między nimi (6 lat) była bardzo widoczna ze względu na jej dziecięcą twarz i w związku z tym odczuwałam lekki dyskomfort podczas scen pocałunków :D W roli lepiej odnalazłaby się Kim So Hyun (Love Alarm, Moon Embracing the Sun) lub Kim Go Eun (Cheese in the Trap, Goblin).

Descendants of the Sun


Historia miłosna między lekarką Kang Mo Yeon a żołnierzem Yoo Si Jin. Parę zaczyna łączyć uczucie, jednak na przeszkodzie staje konflikt wartości i wykonywanych przez nich zawodów.

Drama jest ciekawa przez połączenie niespotykanego w koreańskich serialach wątku medycznego i wojennego. Dla mnie szczególnie była nowością, ponieważ nigdy nie widziałam koreańskiej dramy z lekarzami, a motywy żołnierskie kojarzę z filmów typu "71 Into the Fire". 

Wiele można powiedzieć o wadach tej produkcji. Strasznie uwierało mnie nonszalanckie zachowanie lekarzy w bazie wojskowej w Uruk (robienie zdjęć obozu? serio?). Wydaje mi się mocno nie na miejscu silenie się na komediowe wstawki w miejscu, które jest niebezpieczne i wokoło giną ludzie. Ale może przesadzam. Ogólnie rzecz biorąc DofS miałoby się lepiej, gdyby wątek lekarza-żołnierza potraktowano poważniej - więcej wojny i ratowania życia a mniej romansów. 

Mocnym punktem dramy (i chyba jedynym, poza realizacją i efektami) jest związek Mo Yeon i Si Jina. Bohaterowie są autentyczni, zachowują się w końcu jak dorośli, wykonują ważną pracę, są sobie równi pod względem wizualnym, intelektualnym, finansowym (do widzenia, wszystkim słodkim, biednym sierotkom), zakochują się w sobie już w pierwszym odcinku, ale nie mogą się zejść przez logiczne dylematy (czy chcę być z kimś, kto nie ma dla mnie czasu, zabija ludzi i być może wkrótce sam zginie?). Lubię grę aktorską Song Joong Ki (chociaż czasem przesadza z bohaterzeniem) i Song Hye Kyo (jest naprawdę prześliczna i pięknie roni łzy).

Widząc ich chemię na ekranie żałuję, że im nie wyszło w małżeństwie i Descendants of the Sun zamiast być szczęśliwym wspomnieniem, o którym opowiada się dzieciom (tak właśnie poznałem twoją matkę), staje się wstydliwą i przykrą pamiątką. Niemniej ich prawdziwa miłość pomogła dramie przebić się w rankingach oglądalności i zdobyć serca widzów.

Hit the Top


Yoo Hyun Jae był popularnym w latach 90 muzykiem, który nagle zniknął. Okazuje się, że przeniósł się w czasie do współczesności, gdzie spotyka swoją dawną miłość i managera. Zaprzyjaźnia się też z grupką młodych ludzi, którzy mają różne marzenia m.in. o zostaniu idolem. Wkrótce głównym celem Hyun Jae staje się odkrycie tajemnicy swojego zniknięcia z przeszłości.

To dziwna opowieść o idolach i agencjach, miłości i przyjaźni z fajnym pomysłem o podróży w czasie. Miło się ogląda interakcje młodych bohaterów, a zwłaszcza głównej pary, może dlatego że są odrobinę starsi niż ich postacie (Yoon Shi Yoon i Lee Se Young). Drama jest pełna ciekawych  ról pobocznych. Na uwagę zasługuje zwłaszcza wątek dziadka i kilkuletniej wnuczki, która jest najbardziej zabawną postacią w całej dramie i ma problemy z chłopakiem, którego lubi. Poza tym, w roli MJ, idola który odniósł sukces, występuje Cha Eun Woo, który poza tym, że dobrze sie prezentuje, ma wiele zabawnych momentów. Ciekawostką jest, że jeden z aktorów to starszy brat Tae - Dong Hyun Bae, który gra nadpobudliwego trainee w jednej z agencji i od wielu lat czeka na debiut - śmieszne, biorąc pod uwagę sukces jego brata :D 

Rich Man


Lee Yoo Chan to ekscentryczny właściciel firmy IT "Next" - miejsca, gdzie wszyscy chcą pracować. Jest traktowany jak geniusz, ale ma wstydliwy sekret - cierpi na prozopagnozję, czyli niezdolność do rozpoznawania twarzy. W związku z nadchodzącym biznesowym spotkaniem, zatrudnia absolwentkę Kim Bo Rę, która ma doskonałą pamięć. Czy ta współpraca przerodzi się w coś więcej?

Rich Man to koreańska wersja japońskiej dramy Rich Man, Poor Woman - obie są sympatyczne i bazują na życiorysie Steve'a Jobsa i jego podobnych. Nie jest to arcydzieło, ale podoba mi się koncept z młodym szefem firmy (podobny pomysł wykorzystano w webtoonie "Age Matters"), który ma swoje dziwactwa i problemy (także te w prowadzeniu działalności), które wynikają z jego niedoświadczenia i naiwności. Główna bohaterka jest śliczna i odważna. Pasuje wizualnie i aktorsko do Suho/Yoo Chana. 

Nie wiem czemu, ale bawi mnie oryginalny tytuł - Rich Man, Poor Woman. To jakby oczko puszczone w stronę fanów najbardziej popularnego dramowego wątku. Tytuł owszem pasuje do pary bohaterów, ale w dłuższej perspektywie oboje wybijają się poza schemat.   

Warto zobaczyć również dla dziwnego tańca Bo Ry.


Meteor Garden (2018)


Chińska wersja popularnej mangi Hana Yori Dango. Na jednym z najlepszych uniwersytetów w kraju rządzi F4 - czwórka najbardziej przystojnych chłopaków na uczelni. Shan Cai, która jedyne czego pragnie, to skończyć w spokoju uczelnię, podpada porywczemu przywódcy F4 - Dao Ming Si. Jej waleczny charakter sprawia, że chłopak niespodziewanie się w niej zakochuje. 

Od czasu, kiedy przeczytałam mangę Hana Yori Dango zadaję sobie pytanie - ile jeszcze najróżniejszych wariacji tej samej historii jestem w stanie zobaczyć? Okazuje się, że niemal wszystkie dostępne. Nie wiem, dlaczego tak mnie ciągnie do tej kiczowatej opowieści, ale ją lubię. 

Chińska wersja z 2018 jest naprawdę porządnie zrobiona (duży budżet + dobra gra aktorska + wizualne dopasowanie) i bardzo podobna do mangi, jednak z mniejszą ilością niedorzeczności, czy kiczowato-smutnych momentów (żegnaj krótkotrwała amnezjo).

Ta, na początku, głupiutka historia przeradza się pod koniec w trafiający do serca dramat. Aktor grający Dao Ming Si świetnie udźwignął rolę i jest lepszy od Lee Mięcho - w ogóle cała drama przebija w wielu momentach Boys Over Flowers. Na plus jest piękna ścieżka dźwiękowa i szczęśliwe zakończenie dla wszystkich (w mandze tego poskąpiono). 

Extraordinary U


Eun Dan Oh pochodzi z dobrego domu i jest narzeczoną Baek Kyunga - członka A3 - najprzystojniejszych chłopaków w szkole, który delikatnie mówiąc nie darzy jej sympatią. Nagle w jej życiu zaczyna się dziać coś dziwnego - coraz częściej urywa jej się film i budzi się w różnych miejscach np. na środku ulicy. 
Wkrótce Dan Oh odkrywa, że jej "choroba" związana jest z faktem, że jest jedną z pobocznych charakterów komiksu, która staje się świadoma swojego istnienia. Dziewczyna chce zmienić bieg swojej historii, przeciwstawiając się autorowi komiksu. 

Extraordinary U to szalona opowieść, która nie miała prawa zaistnieć, a jednak. Do już i tak skomplikowanej fabuły wpakowano mnóstwo wątków i bohaterów (kilkoro z nich również zaczyna być świadoma siebie), mimo to historia nie traci polotu - zabawa jest przednia. 

Czas na prawdziwy tragizm, niczym ten z makjangów. Dan Oh w pewnym momencie poznaje chłopaka Haru, który jest tak nieważny, że na początku nie ma nawet imienia. Para rzecz jasna zakochuje się w sobie i próbuje mozolnie zmienić bieg wydarzeń. Oboje żyją w strachu, bo Dan Oh ma nieuleczalną wadę serca, a Haru w każdej chwili może zniknąć z komiksowego świata. 

Drama nie jest tak głupiutka, jak się wydaje i ma drugie dno. Komiksowy świat staje się metaforą dojrzewania, czyli "stawania się świadomymi siebie". W wyniku przemiany, nierzadko próbujemy wydostać się z odgórnie ustalonej "roli", jaką otrzymujemy w życiu, determinowanej np. przez miejsce urodzenia, rodziców, przeznaczenie etc. 

Extraordinary U nie została moją ulubioną dramą przez brak zainteresowania pozostałymi bohaterami oprócz Dan Oh i Haru, ale potrafię docenić dobry pomysł i jego fajne wykonanie (drama bazuje na webtoonie o tym samym tytule).

PS Chcę w tym miejscu docenić Ro Woona. Facet po prostu świetnie sportretował Haru i ma aktorski potencjał. 


 Cheese in the Trap


Hong Seol powraca na uczelnię po roku przerwy i zauważa, że Yoo Jung - przystojny, bogaty i lubiany przez wszystkich kolega ze studiów, który dotychczas ją ignorował - jest dla niej uprzedzająco miły. Seol czuje się nieswojo, bo w przeszłości była świadkiem wielu dziwnych sytuacji z Jungiem w roli głównej. Przeczucie mówi jej, że chłopak pod maską uprzejmości skrywa ciemną stronę.

Absolutnie nie uważam tej dramy za słabą, w rzeczywistości jest to jedna z najlepszych i najbardziej realistycznych dram skupionych na studentach. Aktorzy są świetnie dobrani, nawet ci poboczni pasują do ról. Nie przyczepię się też do "podeszłego" wieku Park Hae Jina, bo nie wyobrażam sobie innego aktora w roli Yoo Junga. Pomysł z odkrywaniem ciemnej strony faceta "idealnego" jest świetny (drama bazuje na webtoonie) i wprowadza elementy thrillera do wydawałoby się pogodnej historii. 

Jednak nie ukrywam, że mam problem z Cheese in the Trap - boli mnie wewnętrznie, że drama tak realistycznie pokazuje problemy i życie na uczelni. Wpieniają mnie ci wszyscy "koledzy" Seol, którzy żerują na jej ciężkiej pracy, rodzice którzy nie traktują na równi swoich dzieci i wspierają syna/pierwsze dziecko bardziej niż inne, przeraża mnie jak wiele postaci w dramie ma problemy psychiczne i nie chodzi na terapie. 

Drama wywołała we mnie sporo emocji, więc nie może być "taka sobie", ale obejrzenie jej po raz drugi to byłaby tortura :) Nie wykluczam jednak, że moje zdanie zmieni się w przyszłości, być może podejdę do tej historii mniej emocjonalnie i bardziej mi się spodoba. 

PS Zaczęłam czytać webtoon, może to coś pomoże.
PS2 Webtoon jest świetny, po przeczytaniu go zaczęłam bardziej doceniać dramę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz