11/03/2019

#3 Ulubione dramy


Lubię oglądać koreańskie dramy, chociaż większość jest nie do strawienia w całości i bez przewijania. Są dramy beznadziejne od początku do końca, są takie, które mają świetny koncept / aktorów / scenariusz dla których warto je obejrzeć. 
Od czasu do czasu jednak pojawiają się produkcje, które mają wszystko czego oczekuję, a jak się kończą czuję pustkę - na takich właśnie skupimy się dzisiaj.

Rookie Historian Goo Hae Ryung


Rzecz dzieje się w 19 wieku w królestwie Joseon. Hae Ryung to dziewczyna z dobrego domu, która ma już 26 lat, ale wciąż nie wyszła za mąż, przez co uważana jest za nieco dziwną. Dorabia, czytając romantyczne powieści innym na głos, dzięki czemu poznaje autora jednej z takich kiczowatych książek. Nie wie, że Yi Rim jest w rzeczywistości drugim w kolejce do tronu księciem. Trzymany w złotej klatce chłopak nie zna prawdziwego życia i nie doświadczył nigdy miłości, więc pisze o niej z teoretycznego punktu widzenia. 
Pod wpływem splotu zdarzeń Hae Ryung zostaje jedną z pierwszych historyków-kobiet na dworze i  zaczyna borykać się z uprzedzeniami społeczeństwa.

Nie ukrywam, że do obejrzenia dramy przekonał mnie Cha Eun Woo, którego bardzo lubię już od jakiegoś czasu. Wiem, że Koreańczycy nie docenili jego aktorstwa w tej dramie ale ogólnie Eun Woo nie jest takim drewnem, jak się słyszy i fajnie pociągnął rolę. Shin Sae Kyung nie jest moją ulubioną aktorką, ale w RH gra świetnie, ma wielki urok osobisty i pięknie wygląda w kostiumach. Jestem też pod wrażeniem postaci drugoplanowych, które mają ciekawe i zabawne osobowości, jak choćby sługa-eunuch Yi Rima, czy służąca Hae Ryung. 

Co zaskakujące, głównym motywem tej historii nie są rozwijający się radośnie romans, czy klasyczne knucie ministrów i główna tajemnica. To raczej opowieść o sytuacji wykształconych i inteligentnych kobiet, które dla odmiany nie są żonami, służącymi, dwórkami, ani konkubinami, ale piastują ważny urząd na dworze i chcą być traktowane tak samo dobrze, jak ich męscy odpowiednicy. Mamy tu również do czynienia z korupcją, nierównością płac, brakiem wolności wyznania, izolacjonizmem królewstwa Joseon i sytuacji obcokrajowców etc. 

RH to drama jedyna w swoim rodzaju, zabawna i mądra równocześnie. Koniec jest dość zaskakujący, ale pasuje do idei i pozostawił mnie w stanie kompletnego usatysfakcjonowania. 

Hotel del Luna


Przeszło 1000 lat temu tragiczny błąd sprawił, że piękna, lecz chciwa Jang Man Wol utknęła między światem żywych a zmarłych i została szefową Hotelu del Luna - miejsca, gdzie duchy przygotowują się na odejście do wieczności. W wyniku splotu wydarzeń poznaje absolwenta Harvarda - Ku Chang Seonga i zatrudnia go w charakterze ludzkiego menedżera hotelu. 

Powiedzieć, że to drama doskonale zrealizowana to za mało. Zarys postaci, kostiumy, scenariusz, wątki główne i poboczne, plenery, aktorstwo, efekty specjalne - wszystko to stoi na tak wysokim poziomie, że wcale się nie dziwię rekordowym wynikom oglądalności HdL. 

To, co mnie na trwale przyspawało do serialu, to "podły" charakter Man Wol i jej miłość do zakupów, lecz również jej głęboki smutek i nuda tkwienia w jednym miejscu podczas, gdy wszystko naokoło przemija - IU naprawdę świetnie odnalazła się w roli. Szczegółowa wizja "życia po śmierci", którą zaserwowali nam twórcy sprawiła, że naprawdę zaczęłam żałować, że to tylko drama, a nie prawdziwe życie. 

Mimo zachwytów, muszę niestety przyznać, że nie przypadł mi do gustu romans między głównymi bohaterami. Moim zdaniem, brakowało w nim chemii z winy Yeo Jin Goo, który nie ma aż tak długiego doświadczenia w graniu dorosłego w dramach. Nie wiem, co dokładnie nie kliknęło między nimi, ale ich miłość mnie nie przekonała. Jednak i tak warto zobaczyć tę dramę, plusów jest zdecydowanie więcej niż minusów.

Love Alarm


Licealistka Kim Jo Jo straciła rodziców jako dziecko i musiała zamieszkać u swojej jędzowatej ciotki i jej córki, która nieustannie wini ją za długi jej rodziców, które musiała spłacić. Jo Jo wiedzie więc trudne życie bez wsparcia najbliższych, nie ma też czasu na dodatkowe zajęcia, nie mówiąć o przyjaźni, czy miłości, bo po szkole pracuje w dwóch miejscach, pragnąc odpracować dług. Jej życie zmienia się, gdy instaluje popularną aplikację Love Alarm, która sygnalizuje właścicielowi, że ktoś go kocha w promieniu 10 metrów. O jej serce zaczyna walczyć dwóch przyjaciół z dzieciństwa, bogaty i popularny w szkole Hwang Sun Oh, który niespodziewanie dla samego siebie zakochuje się w Jo Jo i Lee Hye Young, którego mama pracuje jako pokojówka w rodzinie Hwang i który już od dłuższego czasu darzy Jo Jo uczuciem.

Nie sądziłam, że taka "prosta" drama będzie tak dobra. Ta cała technologiczna otoczka w postaci pomagającej wyrazić uczucia aplikacji przypomina mi trochę inny serial Netflixa "Black Mirror", zwłaszcza, że sama apka potrafi również niszczyć niektórym życie. Kim So Hyun jest świetna w roli Jo Jo i trochę przyćmiewa pozostałych. Trauma, którą przeżyła i jej lęk przed miłością naprawdę rozdziera moje serce i chcę dla niej jak najlepiej. Nie wiem komu kibicuję bardziej Sun Oh, czy Hye Young. Ten pierwszy jest naprawdę szczery i totalnie uroczy, a drugi zaimponował mi swoją odwagą, gdy porzucił na końcu pozycję "tego drugiego". 

To taka melancholijna drama o niekochanych ludziach, którzy pragną być kochani, ale wiadomo jak to w życiu - nie zawsze coś działa, bo tego chcesz i nawet technologia ci wtedy nie pomoże. Drama godna polecenia chociaż miałam wrażenie, że twórcy zrobili trochę błędów w scenariuszu, zwłaszcza w stosunku do działania aplikacji. 

Love Alarm wróci już wkrótce z drugim sezonem. Nie mogę się doczekać!

PS Obejrzałam drugi sezon i myślę, że im się udał. Nie był lepszy niż pierwszy, ale zakończenie mnie usatysfakcjonowało, chociaż wiem, że wielu się nie podobało. 

Moon Lovers: Scarlet Heart Ryeo


Mamy 21 wiek. Go Ha Jin próbując kogoś uratować przed utonięciem, sama zaczyna się topić. W tym samym czasie następuje całkowite zaćmienie słońca i dziewczyna przenosi się do królestwa Goryeo jako 16-letnia arystokratka - Hae Soo. Poznaje słynnego króla-założyciela Goryeo - Taejo oraz jego synów. Wkrótce zaczynają ją łączyć z nimi różnego rodzaju uczucia, co wciąga ją w wir dworskich intryg. 

Drama wywołała u mnie mnóstwo sprzecznych emocji. Na początku myślałam, że będzie zabawna i urocza, bo Hae Soo przenosząc się w przeszłość zabrała ze sobą swoje współczesne doświadczenia, więc zdecydowanie nie pasowała do towarzystwa i ciągle popełniała błędy. Spodziewałam się więc klasycznej komedii z odrobiną dramatu w fajnych kostiumach (te z dynastii Goryeo są boskie). Nie byłam przygotowana na to, co twórcy mi zgotowali, a była to istna karuzela emocji, powodowanych przez kolejne decyzje bohaterów. Wielkie i małe tragedie rozdzierały ekran odcinek po odcinku, a kolejne ważne osoby umierały o częstotliwości większej niż w Grze o Tron. Chemia między głównymi bohaterami nie dawała mi spać (ach, czwarty książę!) i naprawdę bałam się końca tej dramy. I słusznie, bo pozostawiła po sobie wielką pustkę i uczucie, że już nigdy więcej nie obejrzę  równie dobrego serialu. 

Po raz pierwszy nie potrafiłam wytłumaczyć dlaczego ta historia tak mnie dotknęła. Natrafiłam więc na różne interpretacje. Wydaje się więc, że jest to dość bliska zwyczajnemu życiu drama, ze wszystkimi ludzkimi problemami, jak przedwczesna śmierć, zazdrość, nieodwzajemnione uczucia, ciągłe wybory między karierą (tronem) a miłością etc. Każda Twoja decyzja zostawia ślad w przyszłości i czasami lepiej jest przestać kochać niż znaleźć się w sytuacji, gdzie konsekwencje przyćmiewają sukces. 

Wiem, że wielu nie uważa Moon Lovers za dobrą dramę, a jeszcze mniej za dobry saeguk, mnie też czasami wydawała się za bardzo kiczowata, mimo to jest piękna i warta obejrzenia. 

My ID is Gangnam Beauty


Kang Mi Rae nie miała łatwego życia w szkole. Była prześladowana przez kolegów ze względu na swój wygląd i to sprawiło, że nie była w stanie cieszyć się życiem, jak inne nastolatki. Przed pójściem na uniwersytet, Mi Rae decyduje się zrobić operację plastyczną całej twarzy i zacząć wszystko od nowa. 
Okazuje się, że razem z nią studiuje niegdyś najprzystojniejszy chłopak w jej szkole - Do Kyung Suk - i co najgorsze rozpoznaje w niej prawdziwą Mi Rae. 

Oglądałam tę dramę dwa razy oraz czytałam webtoon i wciąż nie mam dość. Lubię Cha Eun Woo w roli introwertycznego księcia, Do Kyung Suka, gdzie musiał dużo grać oczami. Dużym plusem jest również główna zła postać, naturalnie piękna Hyun Soo Ah, która knuje lepiej niż ministrowie w saegukach. Mi Rae była spoko, chociaż nie przepadam za zrobioną twarzą aktorki. Żywię do niej takie same uczycia, co do Lee Jong Suka - na oboje ciężko mi się patrzy. 

Nie jest to może jakaś wybitnie mądra drama i też nie do końca rozumiem te urodowe problemy, ale ogólnie miała dobre tempo i scenariusz, a główna para pasowała do siebie mimo różnicy wieku. A jaka jest puenta tej historii? Wiadomo, że lepiej być ładnym niż brzydkim, ale i piękno ma swoje wady i nie przynosi 100% szczęścia. Ładny ma po prostu inne problemy niż brzydki. 

SKY Castle


SKY Castle to prestiżowy kompleks budynków przeznaczony dla rodzin doktorów, którzy zrobią wszystko, by pomóc swoim dzieciom dostać się w przyszłości na najlepsze uniwersytety w Korei Południej - SKY (Seoul, Korea, Yonsei) i tym samym stworzyć nową generację lekarzy. Samobójstwo Myung Joo - jednej z matek, której wszyscy zazdrościli, bo jej syn dostał się na medycynę, pozostawia resztę mieszkańców w głębokim szoku. Dlaczego kobieta, która miała idealną rodzinę zdecydowała się na taki krok? Wkrótce do jej dawnego domu sprowadza się nowa rodzina, która nie ma parcia na szkło, jeśli chodzi o egzaminy wstępne na uczelnie, ale ich syn wciąż ma świetne wyniki, co wzbudza chorobliwą zazdrość ze strony pozostałych. Tymczasem na jaw wychodzą kolejne, przerażające sekrety o każdej z rodzin.

Ten serial nie jest taki, jak pozostałe. Widz szybko wpada w spiralę tajemnic i sprzecznych informacji, co rodzi mnóstwo teorii spiskowych. W SKY Castle jest trochę jak na dworze królewskim, gdzie szacunek otrzymują tylko zwycięzcy, a więc matki, których dzieci dostały się na prestiżowy uniwersytet. W tej grze, wierzcie mi, wszystkie chwyty są dozwolone. Jak widać, nie trzeba tworzyć horroru, żeby widza przestraszyć. Wizja rodzin, które traktują swoje dzieci, jak produkty jest wystarczająco przerażająca. 

Czasami dłużyła mi się ta drama, czasami miałam dość oglądania "zabawnych" interakcji między mężami-lekarzami w szpitalu, czasami myślałam, że niektóre sytuacje są zbyt wyolbrzymione, ale ostatecznie był to ważny serial, zwłaszcza dla rodziców w Korei Południowej, którzy jak wiadomo przykładają zbyt wielką wagę do egzaminów na uniersytety i ich dzieci wracają ze szkół codziennie po 11 w nocy. Warto zobaczyć SKY Castle, żeby mieć gdzieś z tyłu głowy konsekwencje bycia nadgorliwym rodzicem i spełniania swoich marzeń kosztem czasu i zdrowia dziecka. Cena takiego zachowania może być po prostu zbyt wysoka, a rezultat niewarty żmudnej walki.

5 komentarzy:

  1. Dzięki za nowe pomysły na jesienne wieczory. Ale zapomniałaś o jednym: powinnaś dać wyraźne ostrzeżenie, wielkimi literami i najlepiej na czerwono prorocze słowa Dantego: "Porzućcie wszelką nadzieję ( na życie prywatne, zawodowe i sen nocny ośmiogodzinny...) Wy, którzy tu wchodzicie... ( na strony z dramami)
    Ja oglądałam Moon Lovers: Scarlet Heart Ryeo i w pełni zgadzam się z autorką- tego się nie da zapomnieć.
    Kiedyś byłam chorobliwym dramomaniakiem, do tej pory uważam za najlepsze lata dla dram 2012- 2015.
    Po tym okresie były jeszcze warte uwagi:
    Healer
    Moonlight Drawn by Clouds
    Hwarang
    Na Hwarangu definitywnie skończyłam z dramami, po śmierci ulubionej postaci.
    Teraz byłabym w stanie obejrzeć tylko takie lekkie i z happy endem (proszę o polecenie)
    Chociaż... czy współczesne dramy komediowe dorównują humorem "The Secret Hotel", "Kill Me, Heal Me", czy parodiom nagrywanym przez Big Bang?

    OdpowiedzUsuń
  2. Oglądałam Moonlight z cinnamon roll Park Bo Gumem i 100 Days My Prince z D.O. z EXO były fajne, ale Rookie Historian jakoś tak zabrał im miejsce w mojej głowie.

    To ciekawe, co napisałaś. We mnie również dramy zazwyczaj nie wywołują niekontrolowanego śmiechu, chociaż była taka jedna - Marriage Not Dating.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejka. Na początek fajnie, że blog dalej funkcjonuje. Świetnie piszesz, czytam wszystko od deski do deski. Razem z G Dragonem powoli wraca życie, które nie jest takie jak dawniej, ale w końcu i my nie jesteśmy tacy sami. Będzie inaczej, ale wierzę, że będzie dobrze ☺��
    Uwielbiam drame Moon Lovers Scarlet Heart Ryeo i od czasów ostatniego odcinka, nie obejrzałam już żadnej innej z nadzieją na drugą serię, bo nie byłam zadowolona z zakończenia. Czegoś mi brakowało, można było śmiało pociągnąć tę historię dalej. A jak czekałam cały tydzień na kolejny odcinek...to dowodzi,że jest to wyjatkowo dobra drama. Uwielbiam, pomijając pewne krwawe sceny. Wątek miłosny był swietnie zagrany. Cieszę się, że mogę się podzielić z kimś wrażeniami, bo niestety moje środowisko nie interesuje się tym koreańskim światkiem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hej, bardzo mi miło :)

      Chińskie Moon Lovers ma drugi sezon, w którym główna bohaterka spotyka faceta identycznego do 4 księcia. Tego typu historia z pewnością osuszyłaby wszystkim fanom łzy, ale jakoś nie spodziewam się, że Koreańczycy pokuszą się o 2 sezon :/

      Haha wiem, co to czekanie co tydzień na nowy odcinek, nie zdarza się to często, ale bywa.

      Oglądasz coś teraz? Ja jestem w trakcie The Tale of Nokdu oraz I Remember You. Skończyłam też wcześniej Moon Embracing the Sun - była ładna dla oka i dobrze zagrana, ale do emocji Moon Lovers jej daleko.

      Usuń
  4. Hejka. Na początek fajnie, że blog dalej funkcjonuje. Świetnie piszesz, czytam wszystko od deski do deski. Razem z G Dragonem powoli wraca życie, które nie jest takie jak dawniej, ale w końcu i my nie jesteśmy tacy sami. Będzie inaczej, ale wierzę, że będzie dobrze ☺��
    Uwielbiam drame Moon Lovers Scarlet Heart Ryeo i od czasów ostatniego odcinka, nie obejrzałam już żadnej innej z nadzieją na drugą serię, bo nie byłam zadowolona z zakończenia. Czegoś mi brakowało, można było śmiało pociągnąć tę historię dalej. A jak czekałam cały tydzień na kolejny odcinek...to dowodzi,że jest to wyjatkowo dobra drama. Uwielbiam, pomijając pewne krwawe sceny. Wątek miłosny był swietnie zagrany. Cieszę się, że mogę się podzielić z kimś wrażeniami, bo niestety moje środowisko nie interesuje się tym koreańskim światkiem

    OdpowiedzUsuń